piątek, 8 marca 2013

pierwsze koty za płoty...

Witajcie wszyscy fani gotowania i jedzenia :)

Za namową mojej przyjaciółki i jednocześnie pełna zachwytu nad zdolnościami kulinarnymi mojego połówka, postanowiłam założyć mu blog, na którym mógłby pokazywać innym co pysznego upitrasił.
Niestety na założeniu się skończyło... nie dał się namówić na opublikowanie czegokolwiek... nie żeby się puszył z dumy jak to świetnie gotuje, bo on nie z tych, stwierdził tylko, że to chyba jednak nie dla niego takie pisanie... 
No cóż - nic na siłę, ale szkoda mi było likwidować pustego bloga, bo nazwa i sam pomysł jego prowadzenia podoba mi się, a poza tym szczerze mówiąc to też po cichu liczę na to, że mój połówek kiedyś w końcu da się namówić i do mnie dołączy... 
Póki co będę tu walczyć sama, a że mam przyzwolenie na zamieszczanie dokonań mojego połówka i sama też lubię kuchenne czary, to wydaje mi się, że nie taki diabeł straszny... 
Trzymajcie kciuki, a pierwszy przepis już wkrótce :)

2 komentarze:

  1. Blogowanie uzależnia - pamiętaj o tym. Czasami do tego stopnia, że mimo stygnięcia potrawy, wisisz nad nią i fotografujesz (np. "dymiące" ziemniaki).

    Cieszę się, że mogę zostawić (już drugi raz) pierwszy komentarz. To spory zaszczyt. Wiem o tym :)
    życzę Ci niekończącej się weny, długiej listy przepisów "do spełnienia", dobrego światła do fotografowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, gdyby nie Ty pewnie by nie było tego bloga, jesteś moim natchnieniem :)

      Usuń